Nowy (stary) wiek emerytalny już na początku 2016 roku

Poseł Henryk Kowalczyk z PiS zapowiedział, że obniżenie wieku emerytalnego będzie możliwe w pierwszych 100 dniach funkcjonowania rządu. Projekt ustawy w tej sprawie zgłosi prezydent Andrzej Duda, a w niej znajdzie się zapis o przywróceniu poprzedniego wieku emerytalnego tj. 60 lat w przypadku kobiet i 65 lat w przypadku mężczyzn. W projekcie tym szacuje się, że koszt tych zmian wyniesie w latach 2016-2019 około 40 mld zł.

Powstaje rzecz jasna pytanie czy taka zmiana, wobec nadciągającego kryzysu demograficznego jest zasadna ekonomicznie. Trzeba pamiętać o tym, że obecny system emerytalny jest zbudowany w oparciu o zasadę solidarności pokoleń. Oznacza to, że obecne pokolenie w wieku produkcyjnym utrzymuje ze swoich składek swoich rodziców i dziadków. W takim systemie, aby zapewnić właściwy poziom emerytur, musi być odpowiednia zastępowalność pokoleń. Polska natomiast od lat boryka się z zastraszająco niskim poziomem dzietności, jednym z najniższych na świecie, który nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleniowej. Wobec tego przyszłe pokolenie jest narażone na głodowe emerytury, bądź będzie musiało pracować znacznie dłużej niż obecne.

Sytuacja demograficzna obecnie przedstawia się tak, że za kilka lat w wiek emerytalny zacznie wchodzić pokolenie wyżu lat powojennych. Liczba uprawnionych do świadczeń emerytalnych znacznie wzrośnie, a ich emerytury będą dość kosztowne, bo wypracowane w starym systemie. Podwyższenie wieku emerytalnego miało ten proces nieco opóźnić. Zabieg ten nie jest bezprawny, bo ubezpieczenia emerytalnego nie traktuje się jako umowy jednostki z funduszem społecznym, ale jako swego rodzaju solidarny społecznie system. Jeśli obywateli w wieku produkcyjnym jest mniej, to emeryci dostają niższe świadczenia albo dostają je później, nie ma innego wyjścia. To pokazuje jak ważna jest polityka prorodzinna i jak ważne jest powstrzymanie emigracji ludzi z kraju. A wręcz walka o proces odwrotny, o przyciąganie do niego jak największej ilości osób. To z kolei można osiągnąć przez dobre rządzenie, a więc niskie podatki, wolność gospodarczą, zminimalizowanie biurokracji, przejrzyste i zrozumiałe przepisy prawne.

Kraje słabo zarządzane popadają w katastrofy demograficzne, bo ludzie nie chcą w nich żyć i się rozmnażać. Z takiej katastrofy trudno jest się później wydobyć, jako że pokolenia, które mogłyby zapewnić wzrost dzietności są obciążane nadmiernymi kosztami utrzymywania ogromnej rzeszy emerytów. Wyjść jest jednak kilka: wprowadzenie jednolitej, głodowej emerytury dla wszystkich, radykalne obniżenie podatków i przyciągnięcie do kraju nowych osób, tworzenie gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach, która przynosi większe dochody. Które wybierzemy?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *